Artykuł „Autentyczność rodzica”

autentycznosc

      We wcześniejszej serii artykułów pisałam o emocjach dziecka oraz o tym, jak istotna jest ich akceptacja oraz konkretne działania mające na celu pomoc dziecku w poradzeniu sobie z różnymi stanami emocjonalnymi. Podkreślałam także ogromną rolę rodzica w modelowaniu zachowań dziecka. Wskazywałam na to, że ważne jest nie tyle wartościowanie emocji (np. złość jest zła) co dociekanie przyczyn, dla których dziecko czuje się w taki, a nie inny sposób.

W tym artykule chciałabym się skupić na rodzicu, jako pierwszej i najważniejszej dla dziecka podporze w kreowaniu siebie. Powszechnie wiadomo, że dzieci naśladują zachowania dorosłych – to rodzice są pierwszymi nauczycielami i o tym nie powinniśmy zapominać. Niesie to zatem wielką odpowiedzialność, a być może nawet obawy również o własne emocje, których nie sposób uniknąć. Zdarza się także, że czasami nie mamy siły na poświęcanie dziecku tyle uwagi, ile byśmy chcieli. A jednak to na nas, na rodzicach ciąży odpowiedzialność wychowawcza. Jak to pogodzić? Jesper Juul zwraca uwagę na to, że dzieci potrzebują przede wszystkim rodzica – autentycznego rodzica, który będzie zwracał się do dziecka „od siebie”. Ten sam autor podkreśla tutaj istotność mowy osobistej, np. „nie podoba mi się to, nie lubię, nie chcę”. Polega ona na używaniu komunikatów typu „Ja”, które z jednej strony zwracają uwagę na to, że pewnych zachowań sobie nie życzymy, a z drugiej nie naruszają integralności dziecka. Myślę, że jest to kapitalna i bardzo odpowiednia forma do komunikacji z własnym dzieckiem, ponieważ zostawia naszemu podopiecznemu przestrzeń na wyrażenie własnej opinii, a co za tym idzie przestrzeń do budowania dialogu, relacji i wspólnego porozumienia.

Jednakże czasami w związku z zachowaniem naszego dziecka przeżywamy silne emocje. Pojawia się pytanie, co należy wtedy robić. Myślę, że warto pamiętać, że to my jesteśmy odpowiedzialni za własne stany emocjonalne, a przede wszystkim reakcje. Oznacza to, że powinniśmy nauczyć się akceptować swoje uczucia i dać sobie przyzwolenie na ich odczuwanie, a jednocześnie mieć na względzie, że nie mamy prawa do pewnych zachowań względem naszego dziecka. Rodzic może powiedzieć własnemu dziecku, co go zdenerwowało i czego nie życzyłby sobie, aby dziecko robiło, jednak powinien przekazywać tę informację w takiej formie, aby malec miał świadomość, że jest to stan emocjonalny rodzica. Nie trudno sobie wyobrazić, jak bardzo może to wpłynąć na zachowanie dziecka i poczucie jego własnej wartości. Świadomość, że mama czy tata odczuwają pewne stany, czyli też są istotami, które czują i nie zaprzeczają własnym emocjom, a jednocześnie nie przelewają ich na dziecko, sprzyja wzajemnej komunikacji, nie blokuje emocji i pokazuje naszemu podopiecznemu, że każdy ma prawo być zdenerwowanym, smutnym lub złym. Dziecko uczy się również w ten sposób, że ma prawo odczuwać i to odczuwać inaczej niż inni, a także, że ma prawo do wyrażania własnego zdania i nie będzie to dla rodzica zagrażające.

Ponadto odpowiedzialność za własne uczucia postrzegam w jeszcze innym wymiarze. W wymiarze dbałości o siebie. To znaczy w pozwoleniu sobie na … na przykład wypoczynek albo na zrobienie pewnych rzeczy tylko dla siebie. Dbałość o spełnienie własnych potrzeb nie powinna odbywać się jednak kosztem innych. Warto zastanowić czy czasami to, czego chcą od nas inni – dzieci, mąż, partner, przyjaciel – nie przysłania nam tego, czego my byśmy chcieli. Jeśli żyjemy tylko potrzebami innych, nie pozwalając sobie na chwilę wytchnienia, najczęściej chodzimy źli, a po pewnym czasie zaczynamy myśleć: „gdzie w tym wszystkim jesteśmy my, gdzie jestem ja?”. W takich momentach potrafimy być nieprzyjemni, trudniej jest wtedy zapanować nad reakcjami emocjonalnymi. Myślę, że jako osoby dorosłe powinniśmy zadbać przede wszystkim o siebie – pozwolić sobie od czasu do czasu na chwilę wytchnienia albo relaksu i przestać przejmować się, że „nie wszystko jest dopięte na ostatni guzik”. Najczęściej, gdy zadbamy o siebie, to nasze dzieci odczują zmianę naszego nastroju. Co się za tym kryje? Widząc zadowolonego rodzica, dzieci też często zaczynają być zadowolone, uczą się, że rodzic „gdzieś w tym wszystkim jest” i należy uszanować to, że ma swoje własne potrzeby (które mogą być różne). Dzięki temu nasi podopieczni zauważą, że dbanie o siebie sprzyja zarówno rozwojowi emocjonalnemu jak i dobrej atmosferze w domu.

Dopełnieniem mojego artykułu jest krótki film, który gorąco polecam. Dotyczy relacji dziecka z rodzicami oraz opowiada o tym, jak istotnym jest bycie dostępnym emocjonalnie dla dziecka. Załączam link do filmiku – https://www.youtube.com/watch?v=mRQqZ7IMDyo.

Literatura: J. Jull „Nie z miłości”