W marcowym artykule pisałam o zaufaniu do dziecka oraz o tym, jak istotne jest oddawanie dzieciom odpowiedzialności za powierzone im zadania. Dziś chciałabym przedstawić jeden z elementów koncepcji Lwa Wygotskiego, a co za tym idzie, wskazać, jak można pomóc naszemu dziecku w rozwoju kompetencji. To właśnie dzięki nauce nowych umiejętności możemy oddawać podopiecznemu coraz większe pole do działania i cieszyć się jego sukcesami. Warto jednak zastanowić się, jak należy to robić.
Jednym z kluczowych pojęć w koncepcji Lwa Wygotskiego jest Strefa Najbliższego Rozwoju. Określa ona potencjał możliwości rozwoju naszego dziecka, czyli to, jakie zadania może ono zrobić przy odpowiednim wsparciu osoby dorosłej. Wygotski zwraca uwagę na to, w jaki sposób rozwijać strefę najbliższego rozwoju dziecka krok po kroku. Pierwszym etapem jest rozpoznanie, co do tej strefy należy, czyli jakie kompetencje posiada już
w swoim repertuarze zachowań, a jakie są w stanie „pączkującym” – takim do osiągnięcia przez dziecko w najbliższej przyszłości. Drugim etapem jest wdrożenie odpowiednich działań przez osobę dorosłą. Działania te mają na celu wskazanie, w jaki sposób można daną kompetencję osiągnąć, mają za zadanie wspierać rozwój dziecka w tym zakresie. Oczywiście psycholog podkreślił fakt, że nauka ma odbywać się w tempie, jakie narzuca nam samo dziecko.
Badacz zwraca również uwagę na to, jak uczą się dzieci: „u dziecka rozwój pod wpływem nauczania, czyli drogą naśladownictwa przy współpracy, stanowi fakt podstawowy. (….) dzięki współpracy można dźwignąć się na wyższy stopień możliwości intelektualnych, że dziecko może dzięki naśladowaniu przejść od tego, co umie, do tego, czego nie umie.” (Wygotski, 1989, s. 253). Uczony podkreśla rolę współpracy oraz naśladownictwa w procesie uczenia się i nabywania nowych kompetencji. Co w takim razie my jako dorośli możemy według autora zrobić dla naszych pociech? Według Wygotskiego istnieje kilka możliwości, ja zdecydowałam się omówić dwie z nich.
Pierwszą jest sterowane uczestnictwo opierające się na współpracy dziecka i dorosłego przy rozwiązywaniu problemów. Polega ono na wzajemności procesu uczenia się – czyli współuczestniczeniu przez dorosłego w zadaniu oraz na tym, że dziecko niejako praktykuje nowe umiejętności pod okiem osoby, która już je posiada. Jeśli na przykład uczymy dziecko robić kanapki, to wskazujemy, co się do nich dodaje, podajemy kolejność, w jakiej to się odbywa, pokazujemy, co jest najważniejsze w danej czynności (albo wskazujemy najważniejszy składnik), zachęcamy dziecko do niepoddawania się, a ostatecznie próbujemy podtrzymać czynność. Wiadomym jest, że dziecko może się denerwować lub być sfrustrowane, gdyż nowa czynność jest dla niego trudna. Z tego właśnie względu warto być obok i zaznaczyć, że rozumiemy uczucia dziecka. Można pomóc naszej pociesze, nazywając jej emocje lub podkreślając, ile już zrobiło. Z całą pewnością, będzie to pomocne dla osiągnięcia celu. Nie można również zapomnieć o zachęcaniu do podejmowania kolejnych prób.
Drugą strategią jest budowanie rusztowania czyli proces uczenia się pod kierunkiem. Strategia ta uczy m.in. osiągania przez dziecko pewnych celów. Polega ona na tym, że rodzic od początku ma wgląd w całość zadania i zaczyna przejawiać pewne zachowania, tak aby budować rusztowanie dla podopiecznego. W tym przypadku mówi się o wspraciu dziecka. Oznacza to, że jeśli dziecko przejawia chęci, zainteresowanie i inicjatywę w danej czynności, my jako rodzice powinniśmy wspierać je w podtrzymaniu tego działania. Można także budować rusztowania jako wyzwanie, np. stawiając przed dzieckiem problem do rozwiązania, przyjąć postawę, jakbyśmy byli o krok przed malcem, tak aby wskazać mu niezgodność i skłonić do poszukania rozwiązań. Oznacza to, że rodzic wie, co jego dziecko umie i na tej bazie uczy swojego podopiecznego nieco nowych zachowań, wskazuje na inne możliwości rozwiązania problemu, dostarcza dodatkowych informacji, powodując tym samym rozbudowanie umiejętności. Efektem jest nabywanie nowych kompetencji przez dziecko poprzez wbudowanie nieznanych wcześniej informacji, w te które już posiada. Tworzy to inny sposób myślenia i niejako nową jakość w głowie naszego dziecka.
Jako rodzice powinniśmy jednak znaleźć też zdrowy balans pomiędzy pomocą a przejmowaniem odpowiedzialności za zrobienie zadania. Myślę, że ważne jest, abyśmy pamiętali, że nasze dzieci mają się pod naszym kierunkiem uczyć po to, aby być samodzielne, a nie uzależnione od naszej pomocy.
Sądzę również, że warto jak najszybciej nauczyć nasze dzieci samodzielnego uczenia się oraz pozyskiwania informacji, na przykład poprzez wskazywanie, w jakich miejscach tej informacji może poszukiwać. Choć to właśnie my – rodzice stanowimy podstawowe źródło informacji, to jeśli odpowiednio wcześnie nauczymy nasze dzieci korzystania z różnych innych źródeł, jeśli też o właściwym czasie wskażemy, że wielu umiejętności można nauczyć się w odmienny, nieszablonowy sposób, nasze dziecko będzie bardziej samodzielne, a my szybciej nauczymy się zaufania do jego działań. Jak wiadomo zaufanie rodziców buduje u dziecka wewnętrzne poczucie kompetencji i prowadzi do wzrostu poczucia własnej wartości, ponieważ wtedy dziecko uczy się zaufania do siebie.
Literatura: E. Filipiak, „Z Wygotskim i Brunerem w tle. Słownik pojęć kluczowych”. Wydawnictwo Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz 2011.